I po wyborach. Przyjemnie nie będzie
17 kwi 2024
Prawie wszystko jest już jasne. Niemal całą pulę zgarnęła Joanna Agatowska, główna oponentka odchodzącego prezydenta Janusza Żmurkiewicza. To było do przewidzenia, choć pewną niespodzianką było […]
07 lis 2023
Przez kilkanaście lat o ścieżce rowerowej Świnoujście-Międzyzdroje (a w zasadzie jej braku) napisano chyba już wszystko. Dokumentacja w tej sprawie jest gruba jak akta sądowe. Śmiało można stwierdzić, że to jedna z największych porażek lokalnego samorządu. Bo choć inwestycja obarczona jest szeregiem urzędniczych absurdów, to powinna być zrealizowana już dawno temu. Dlaczego tak się nie stało? Upór niektórych osób decyzyjnych zrobił swoje. I żeby była jasność. Zawalił nie tylko lokalny samorząd. W projekt zaangażowanych było kilka instytucji. Gdyby sprawa toczyła się na gruncie biznesowym a nie urzędniczym, wówczas ścieżka powstałaby już dawno. Ostatnio na zebraniu mieszkańców osiedla Warszów (przez teren którego przebiega szlak rowerowy) negatywnie zaopiniowano budowę I i II etapu inwestycji. Nie zgodzono się na wariant z nawierzchnią asfaltową o szerokości aż 6 metrów (!). Trzeba przyznać – to jest prawdziwy rozmach! Przypomnę, że projektowane drogi rowerowe o nawierzchni bitumicznej zazwyczaj mają szerokość 2-2,5 m. W przyjętej uchwale osiedla wskazano, że asfalt niszczy korzenie a tak szeroka trasa oznaczałaby konieczność wycinki sporej ilości drzew. Mieszkańcy postulują, aby nawierzchnia ścieżki była analogiczna do tej, jaka jest na odcinku przebiegającym w granicach gminy Międzyzdroje, czyli z kruszywa naturalnego. Jechaliśmy tą trasą kilka razy i faktycznie nie ma się do czego przyczepić. Skąd więc taki upór i zamiłowanie do asfaltu? Kiedyś w kuluarach usłyszałem, że ścieżka asfaltowa ma swoje zalety, bo można nią jeździć także na rolkach, czy hulajnogach. Czy to nie przesada? Wszak mówimy o terenach leśnych, chronionych przyrodniczo i oddalonych od centrum Świnoujścia i Międzyzdrojów. Ścieżka, która jest elementem międzynarodowego szlaku rowerowego Velo Baltica (wcześniej R-10) z założenia jest skierowana do osób preferujących dłuższe wycieczki. Ale jest jeszcze jedno. Postępująca od lat industrializacja prawobrzeża Świnoujścia systematycznie spycha na margines turystyczny potencjał tego terenu. Wystarczy policzyć ile razy z powodu „żarłoczności” przemysłu zmieniano przebieg trasy rowerowej. I pewnie jeszcze nie raz do tego dojdzie, bo przecież nad prawobrzeżem cały czas wisi budowa terminala kontenerowego. Gdyby tak wycenić poświęcony inwestycji czas urzędników, mieszkańców, wykonaną do tej pory dokumentację, straty turystyki i wizerunku Świnoujścia, to pewnie uzbierałaby się połowa kosztów budowy ścieżki. I jak to zwykle bywa w takich przypadkach – winnych nie ma i nie będzie. Cytując klasyka gatunku: „nie będzie niczego”.
Bardzo dobrze opisane… Wielu ludzi marzy o przedłużeniu ścieżki i jak wiemy asfalt jest niepotrzebny, bo na odcinku z Międzyzdrojów droga z kruszywa sprawdza się świetnie! Temat asfaltu i bagatela niepotrzebnej szerokości aż 6 m to tylko wymówka aby tej inwestycji nie zrealizaować…